Droga Maryi - edycja 6 marca - 8 kwietnia
DROGA MARYI
33-dniowe rekolekcje przygotowujące do oddania swojego życia Panu Jezusowi przez Maryję w Niewolę Miłości, w duchu św. Ludwika Marii Grignion de Montfort
Wstęp
„Ach, cóż za przedziwne to dzieło! Proch przemienia się w światłość, brud w czystość, grzech w świętość, stworzenie w Stwórcę i człowiek w Boga! O, zaprawdę, dzieło godne podziwu, powtarzam, ale i dzieło trudne samo w sobie, i dla samej tylko natury ludzkiej niemożliwe. Jedynie Bóg, udzielając łaski przeobfitej i nadzwyczajnej, może doprowadzić owo dzieło do końca; a przecież nawet stworzenie całego świata nie jest równie wielkim jak to arcydziełem…
Twoim najpewniejszym powołaniem jest zdobycie świętości Bożej(1 P 1,16). Ku niej powinny zmierzać wszystkie twoje myśli, słowa i uczynki, twoje cierpienia i wszystkie dążenia twojego życia; inaczej opierać się będziesz samemu Bogu, nie czyniąc tego, do czego On cię stworzył i obecnie zachowuje.
Cóż więc uczynisz, Duszo? Jakie środki wybierzesz, żeby wznieść się tam, dokąd cię Bóg wzywa?”.
św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Tajemnica Maryi, 3–4
Rekolekcje „Droga Maryi” to zaproszenie do przygody, która może zmienić Twoje życie. Naprawdę! Wiele osób doświadczyło przemiany przez wejście na tę drogę. Odnaleźli swoje miejsce w Sercu Boga. Ty też możesz odnaleźć na nowo ścieżkę do Pana, radość i pokój. Bóg jest dobry, kocha Cię i chce przemieniać. To Jego plan, który On sam dla Ciebie przygotował. On widzi Twoje zmaganie, walkę, nieporadność, kończącą się cierpliwość i frustracje. I chce na to odpowiedzieć. On Jest dobry i daje Ducha Świętego, który pozwala zrozumieć prawdy ukryte w sercu Boga. Czasami szukamy rzeczy spektakularnych, a Bóg chce do nas przychodzić w bardzo prosty sposób. Wołaj: Boże, przyjdź do mojego życia i przemień mnie!
Zachęcam Cię do wejścia z ufnością i otwartością na tę drogę. Pragnienie zmiany, które w sobie nosimy, odwołuje się do niej głęboko zakorzenionego pragnienia szczęścia. W każdym z nas są różne pragnienia, czasami sprecyzowane, a czasami chaotyczne – czasami jest nam łatwiej je określić, a czasami trudniej. Pragnienie, które jest w nas, pokazuje nam przestrzeń pustyni. A na pustyni najbardziej pragnie się wody. Ale często jest tak, że w spełnianiu naszych oczekiwań znajdujemy jedynie chwilowe ukojenie, a ich przemijalność pokazuje nam, że potrzebujemy czegoś więcej. Można próbować potem szukać kolejnych wrażeń, ale mądrość polega na dostrzeżeniu, że one też mogą przeminąć i pułapką byłoby nieustanne szukanie doznań. Potrzebujemy więc czegoś, co będzie mogło nas nasycić i nie przeminie. Gdzie możemy tego szukać? Odpowiedź na to znajdujemy w słowach Chrystusa, który mówi do nas tak, jak do Samarytanki: „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: “Daj mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej. […] Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (J 4,10b.14).
Otrzymujesz właśnie zaproszenie do tego, żebyś odkrył źródło Wody Żywej. Tą, która daje Ci to zaproszenie jest Maryja, Matka Boga i Twoja Matka. Ona sama zaprasza Ciebie na te rekolekcje. Gdzie jest ta woda? Jak jej szukać? W Słowie Bożym na każdy dzień, w rozważaniach, w modlitwie, w głosie Kościoła. To szczególne zaproszenie na kolejne 33 dni Twojego życia. Podejmij ten trud, bo docenisz tylko to, co zrodzi się w trudzie i w bólu. Nie cenimy tego, co otrzymujemy zbyt łatwo. Chcesz się dokopać do tego źródła w Tobie? Dziś jest dzień podjęcia pierwszej decyzji – o wejściu na tę drogę.
Rekolekcje to szczególny czas działania Boga. Nie dlatego, że Bóg mówi głośniej, bo On cały czas mówi do nas tak samo, ale dlatego, że my bardziej jesteśmy otwarci na słuchanie Jego głosu. To trochę tak, jak z falami radiowymi. Przez Twój pokój przelatują fale radiowe, ale nie słyszysz ich, jeśli nie ma odpowiedniego odbiornika. Gdy włączysz radio i nastawisz na odpowiednią częstotliwość, to nagle okazuje się, że można usłyszeć to, czego przed chwilą się nie słyszało. Tym odbiornikiem jest nasze nastawienie serca. Bóg chce do Ciebie mówić w tym czasie bardzo szczególnie. Będzie mówił przez Słowo Boże, głos Kościoła, głos sumienia, głos Twojego powołania, Twoje pragnienia, natchnienia, sytuacje życiowe, wydarzenia, a nawet przez niepowodzenia. Potrzebujemy wejść do szkoły serca Maryi, która rozważała wszystko w swoim sercu i nieustannie pytała: Boże, co chcesz mi przez to powiedzieć. O takie nastawienie chodzi. To otwarte serce pozwala dostrzec Boga, który przychodzi często w najprostszych sytuacjach naszego codziennego życia. I nagle odkrywamy, że On jest przy mnie, prowadzi mnie, dostrzegam znaki Jego obecności.
Rekolekcje to czas łaski. Tu nie chodzi tylko o nasze staranie, ale przede wszystkim o świadomość, że na ten czas Bóg dał nam szczególną łaskę odnowy i przemiany. To On uprzedził już Ciebie swoją łaską, zanim zdecydowałeś się podjąć te rekolekcje, bo Bóg wie czego potrzebujesz. I nie chodzi o to, czego nowego możesz się dowiedzieć. Bóg nie chce, żebyś miał o Nim tylko teoretyczną wiedzę. Podobnie gdy widziałeś jakiegoś aktora czy polityka, możesz wtedy pomyśleć: „znam go”, to znaczy „mam o nim pewną wiedzę, widziałem go już tyle razy, pamiętam, co mówił”. Taka wiedza daje pewną znajomość człowieka. Ale w sposób zupełnie inny zna go jego żona, która od wielu lat żyje z nim z na co dzień, jedzą razem posiłki, wyjeżdżają na wakacje, rozmawiają, piją kawę, spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Ona zna go z życia. Z Bogiem jest podobnie – On nie chce, żebyś miał o Nim tylko jakąś wiedzę. On chce, żebyś znał Go z życia.
To, co znajdziesz w tych rekolekcjach, jest jedynie wprowadzeniem w duchowość oddania. Tu nie chodzi o jednorazowy akt oddania się Maryi, ale o to, aby uczyć się, jak żyć oddaniem w codzienności. Te rekolekcje mają nauczyć nas pewnych wewnętrznych postaw, które będą się przejawiały w naszej codzienności. Sam akt oddania oznacza to, że na drodze mojego chrześcijańskiego wzrostu i upodabniania się do Chrystusa, chcemy całkowicie zależeć od Maryi, bo to jest droga najskuteczniejsza. Treści, z którymi spotkasz się w czasie tych rekolekcji, nie są po to, aby je jednorazowo przeżyć albo „wiedzieć”, że tak jest, ale po to, by w taki sposób żyć każdego dnia. Możesz często wracać do tych treści, by sobie je przypominać, aktualizować, odświeżać, by na nowo odkrywać i coraz bardziej świadomie iść tą drogą razem z Maryją w duchu św. Ludwika Marii Grignion de Monfort.
Najbliższe 33 dni to zaproszenie, aby odkrywać jak kochający Bóg jest przy Tobie w twojej codzienności. To zaproszenie nie tylko do tego, aby intelektualnie odkrywać prawdy Boże, ale też do tego, by w szczególny sposób przyjąć Boga do swojego życia i żyć Nim na co dzień. Czas tych rekolekcji to czas odkrywania szczególnych łask, które podarował Ci Bóg. To czas odkrycia najbezpieczniejszej i najpewniejszej drogi do Boga z Maryją, Matką Chrystusa, Oblubienicą Ducha Świętego, z Twoją Matką!
Plan dnia rekolekcyjnego
1. Przeczytaj rozważanie przeznaczone na dany dzień.
2. Kwadrans modlitwy osobistej. Jeżeli jest to możliwe to raz w tygodniu udaje się na tę modlitwę przed Najświętszy Sakrament.
3. Tajemnica różańca świętego. W danym dniu wybierz do modlitwy tę tajemnicę, którą jest najbliższa temu, co właśnie przeżywasz.
12 DNI – WYZBYCIE SIĘ DUCHA TEGO ŚWIATA
„(...) powinni przynajmniej przez dwanaście dni pracować nad tym, by wyzbyć się ducha tego świata, sprzecznego z Duchem Jezusa Chrystusa”.
św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 227
Wprowadzenie
Na samym początku starajmy się zrozumieć, w jakim położeniu się znajdujemy. Można zobrazować to w następujący sposób: pierwsi ludzie, żyjąc w raju, funkcjonowali w atmosferze Bożego Ducha, byli przez całą dobę nieustannie zanurzeni w Bogu, oddychali Nim, On przenikał ich całych. Jednak po grzechu zmieniła się także atmosfera, w której żyli ludzie. Poza rajem inne było już ich środowisko naturalne. Musieli mierzyć się z konsekwencjami własnych grzechów, cierpieniem, śmiercią, oddaleniem od Boga. Można powiedzieć, że to był „duch tego świata” – pewna przestrzeń, w której człowiek żyje w oddzieleniu od Boga, gdzie sam musi sobie radzić ze wszystkimi trudnościami, które go spotykają. I właśnie w taką naszą rzeczywistość wszedł Chrystus – w świat, który jest dotknięty grzechem.
W przededniu męki, śmierci i zmartwychwstania, podczas swojej modlitwy do Ojca, Chrystus wypowiedział takie słowa: “Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem” (J 17,14–18). „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). A co zrobił ten świat z Synem Bożym? Ukrzyżował Go. Taka jest miłość Boga. I taka jest odpowiedź świata. Chrystus umarł i zmartwychwstał, wstąpił do nieba i zesłał Ducha Świętego. To wszystko otrzymaliśmy w chrzcie świętym. Przez chrzest zostaliśmy wyrwani z niewoli tego świata i staliśmy się dziećmi Bożymi. Jednak żyjąc na tym świecie jako dzieci Boże, przesiąkliśmy sposobem myślenia tego świata. Św. Jakub napisał: „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga”(Jk 4,4). Życie w przyjaźni z Bogiem wyklucza przyjmowanie stylu i ducha świata zranionego grzechem, który jeszcze bardziej zachęca do grzechu. Potrzebujemy głębiej niż zwykle odkrywać, czym jest wielka łaska chrztu świętego. W momencie, w którym człowiek decyduje się na powrót do Boga przez decyzję oddania się Mu, odkrywa, jak bardzo jest przesiąknięty duchem tego świata. Bóg, przyjmując naszą decyzję o powrocie, chce nas obdarować pełnym błogosławieństwem i wolnością, dlatego potrzebujemy oczyszczenia ze wszystkiego, co jest jeszcze w nas z tego świata. Żyjemy nadal w tym świecie i Bóg nas do niego posyła, jednak nie mamy działać na sposób świata, lecz na Boży sposób. I każdy z nas indywidualnie potrzebuje wewnętrznie przejść tę drogę. Co to znaczy? Zło zakorzeniło się w nas głęboko – w naszych decyzjach, motywacjach, reakcjach, sposobie patrzenia. Potrzebujemy oczyszczenia naszych dusz, ponieważ wiele naszych słabości, które owocują grzechem, wynika świadomie lub nieświadomie z przyjętej mentalności świata, która jest przeciwna życiu wiary. Grzech skaził nasze wnętrza. Owocność naszego życia będzie zależała w dużej mierze od wierności i wysiłku, jaki włożymy w to, aby nie żyć duchem doczesności. Ponieważ nie można być prowadzonym jednocześnie przez ducha świata i przez Ducha Bożego. Pan Jezus mówi, że nie możemy służyć Bogu i mamonie. Jak mówi powiedzenie: z kim przystajesz, takim się stajesz. Żyjąc w świecie nasiąkamy współczesną mentalnością. To bardzo ważne, aby przyjrzeć się naszemu sposobowi myślenia, bo przecież nawrócenie to w istocie jego przemiana.
Najpierw chcemy przyjąć Dobrą Nowinę o Bogu, który nas kocha, odkupił nas, abyśmy potem jako wolni ludzie mogli podjąć walkę o to, by nie utracić tej wolności. Spójrzmy na to wszystko, co się stało w perspektywie oddania: Bóg, stwarzając świat, oddał nam władzę nad światem, oddał nam wszystko, włącznie ze swoją miłością. A my co z tym zrobiliśmy? Przez grzech oddaliśmy to diabłu, stając się niewolnikami grzechu, szatana i świata. Jednak Bóg nie pozostał obojętny na naszą niewolę grzechu. Bóg jako pierwszy oddał siebie samego Maryi. To w Niej stał się człowiekiem. Ona była Jego nowym rajem. Ona była mu w pełni oddana. Syn Boży stał się człowiekiem, zszedł na samo dno upodlenia i grzechu, choć sam grzechu nie popełnił. Ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć, poniósł On śmierć za nasze grzechy, nabył nas swoją drogocenną krwią i oddał nas Bogu. Z wysokości krzyża oddał nam Maryję, abyśmy jak św. Jan Apostoł oddali się Jej, wzięli Ją do swojego życia, by Ona uczyła nas życia oddanego Bogu. Codziennie trzeba się uczyć od Niej oddawania naszego życia w różnych przestrzeniach, motywacjach i decyzjach. Chcemy, aby Ona była dla nas Mistrzynią życia duchowego, uczącą nas życia z Chrystusem. Ona, która spędziła z Nim 30 lat życia – poznała Go najlepiej. I jest wolą Chrystusa, w testamencie danym z krzyża, aby była naszą Matką.
Ona prowadzi nas po drogach otwierania naszych serc na Bożą miłość, abyśmy mogli odkrywać wielką łaskę chrztu świętego. Jej obecność i Imię jest dla nas osłodą! Jej czuła miłość jest naszym portem. Jej pragnienie szukania wszystkich zagubionych jest ogniem naszej gorliwości. Potrzeba nam zestrojenia serca z Niepokalanym Sercem Tej, która nigdy nie odmówiła Bogu niczego. Ona będzie prowadziła nas po drogach naszego oczyszczenia. Ona sama będzie uczyła nas uległości i zaufania na drogach, którymi codziennie prowadzi nas Bóg. Właśnie o to toczy się walka z duchem tego świata – aby nie wrócić za granicę, zza której zostaliśmy wyrwani. To cena naszej wolności. To nasze być albo nie być. Droga oczyszczenia z ducha tego świata nie zamyka się jednak w 12 dniach tych rekolekcji, chociaż wiele może się w tym czasie dokonać. Jednak istotniejsze jest to, abyśmy dowiedzieli się, jak walczyć z duchem tego świata i stali się bardziej czujni w naszej codzienności.
Istotę życia w przymierzu z Bogiem wyraził Chrystus w kazaniu na górze, w 8 błogosławieństwach. One są nowym prawem – już nie opartym na wypełnieniu przepisów, ale polegającym na odkrywaniu łaski w sytuacjach, na które ten świat nie da nam odpowiedzi. Tutaj właśnie przebiega front walki o wytrwanie przy Bogu.
Błogosławieni, o których mówi Jezus w kazaniu na górze, oznaczają szczęśliwych. Chrystus ma swoje błogosławieństwa, ale i świat ma swoje błogosławieństwa, jakże inne od tego, co mówi Chrystus. Chrystus ma swoją mądrość, ale i świat ma swoją mądrość. Św. Ludwik pisze, że: „Owa mądrość świata to całkowita uległość wobec światowych zasad i mody; to nieustanne dążenie do wielkości i uznania; ciągłe i sekretne poszukiwanie jego przyjemności i jego korzyści, nie w sposób ordynarny i krzykliwy, popełniając jakiś gorszący grzech, ale w sposób wyrafinowany, zwodniczy i dyplomatyczny; inaczej w oczach świata nie byłaby to mądrość, ale rozwiązłość. (...) Nigdy jeszcze świat nie był tak zepsuty jak teraz, ponieważ nigdy nie był tak wyszukany, tak mądry na swój sposób ani tak przebiegły. Tak zręcznie posługuje się prawdą, by podsunąć kłamstwo, cnotę, by usprawiedliwić grzech, a nawet słowami Jezusa Chrystusa, by usprawiedliwić własne słowa, że najwięksi mędrcy Boży często dają się im zwieść” (Miłość Mądrości Przedwiecznej, 75–79). Duch tego świata chce nas zwieść, oszukać i okraść z Bożego błogosławieństwa. Nikt z nas przecież nie chce być oszukiwany, dlatego przez kolejne dni pragniemy demaskować kłamstwa, którymi karmi nas mentalność tego świata, abyśmy żyli nie na sposób światowy, ale Boży. Chodzi też o to, że jeśli chcemy być w pełni chrześcijanami (tzn. podobni do Chrystusa), to musimy zapragnąć, aby nie było w nas cokolwiek ze sposobu życia tego świata, który przecież jest nieprzyjacielem Boga.
Chrystus mówi: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego” (J 17,15). Jest w tym już uprzedzająca łaska Boża ustrzegająca nas od złego. To ochrona przed pokusą defetyzmu i droga do zwycięstwa. „A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” (1J 5,5). I choć słowo Boże mówi, że „cały zaś świat leży w mocy złego” (1J 5,19), to ostatecznie dobra nowina polega na tym, że Chrystus zachęca nas: “Na świecie doznajecie ucisku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat!” (J 16,33).
12 dni. Dzień 1. Odkryj łaskę Bożej miłości
Modlitwa do Ducha Świętego
Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.
Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę odkrycia Bożej miłości. Amen!
Słowo Boże
„Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego, by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga. Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co my prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen” (Ef 3,14–21).
Rozważanie
Jaki naprawdę jest Bóg? Możemy mieć różne wyobrażenia o Bogu, o tym, kim On jest. Być może różnie nam Go przedstawiano i mamy zdeformowane wyobrażenie o Nim. Czasami wtedy można myśleć, że jest jakimś dziadkiem siedzącym na chmurce, którego nie traktuje się poważnie, a jeśli mówi się o wierze, to bardziej kojarzy się to z przekonaniami starszych ludzi albo z jakąś sferą kultury czy sztuki. Zwykliśmy też myśleć, że Bóg jest wszystkowiedzącym tyranem, przed którym nic się nie ukryje. Trzeba się Go bać i cierpieć, bo On zsyła na nas choroby i trudności. Echo takich przekonań słychać w powiedzeniu: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Może być też, że myślimy o Bogu jako o egzekutorze, który ciągle nas widzi i wzbudza lęk przed karą. Ostatecznie może być także niedostępny, gdzieś daleko, albo być jakąś bliżej niesprecyzowaną, niezainteresowaną mną energią. Zatrzymaj się i pomyśl o tym przez chwilę. Czy nie ma echa tych wykrzywień w twoim sercu?
To są różne karykatury Boga. Ale chcemy poznać prawdę „i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Apostoł Filip zapytał kiedyś Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca” (J 14,8). Jaki więc jest Ojciec? Oto, Jego obraz w słowie Bożym:
„Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku, Ty, Panie, już znasz je w całości. Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę. Przedziwna jest dla mnie Twa wiedza, zbyt wzniosła, nie mogę jej pojąć. Gdzież odejdę daleko od Twojego ducha? Gdzie ucieknę od Twego oblicza? Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę. Gdybym wziął skrzydła jutrzenki, zamieszkał na krańcu morza, tam również Twa ręka będzie mnie wiodła i podtrzyma mnie Twoja prawica. Jeśli powiem: «Niech mnie przynajmniej ciemności okryją i noc mnie otoczy jak światło», nawet ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje: <mrok jest dla Ciebie jak światło>. Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi. Mnie w zalążku widziały Twoje oczy i w Twojej księdze zostały spisane wszystkie dni, które zostały przeznaczone, chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał. Jak niezgłębione są dla mnie myśli Twe, Boże, jak wielkie ich mnóstwo! Gdybym je przeliczył, więcej ich niż piasku; gdybym dosięgnął kresu, jeszcze jestem z Tobą. (...) i zobacz, czy nie podążam drogą nieprawości, a prowadź mnie drogą odwieczną!” (Ps 139,1–18, 24).
Jak bardzo poruszający i jak bardzo odmienny od naszych fałszywych wyobrażeń jest prawdziwy obraz Boga!
Czasami zadajemy sobie pytanie: czy da się mnie kochać? Wpatrując się w siebie przez pryzmat wad, porażek, ułomności ,mogę nie tylko mieć niewłaściwe wyobrażenie o Bogu, ale też o sobie. Bo czy moje słabości, zranienia i grzechy stanowią całą prawdę o mnie?
Pewnego razu w kościele ksiądz na kazaniu dla dzieci mówił o Bogu, który jest Stworzycielem. I opowiadał dzieciom: Drogie dzieci, Pan Bóg jest wspaniałym Stworzycielem – stworzył cały wszechświat, galaktyki, planety, słońce, gwiazdy, księżyc, morza, rzeki, góry i pagórki, stworzył też różne zwierzęta, od tych największych wielorybów i słoni, przez tygrysy, lwy, małpy, pieski i kotki, aż do tych malutkich mróweczek i nawet jeszcze takie organizmy, których nie widać gołym okiem, ale tylko pod mikroskopem. Pan Bóg stworzył drzewa, rośliny i kwiaty. Cały ten wspaniały świat, a na końcu Bóg stworzył najpiękniejsze, najwspanialsze, najdoskonalsze stworzenie. Czy ktoś z was drogie dzieci, wie co to za stworzenie? Na to zgłasza się jedna dziewczynka i mówi: To byłam ja!
Bóg kocha wszystkich ludzi, ale też kocha każdego indywidualnie w sposób, w jaki każdy potrzebuje być kochanym. Ta dziewczynka miała wyjątkowe przekonanie o swojej niepowtarzalności. Bóg chce ci je dać tak, żebyś był pewien, że gdybyś był jedynym mieszkańcem całego wszechświata, to Bóg nie mógłby cię kochać bardziej niż teraz, bo kocha cię najbardziej. Rozumiesz? Spróbuj zatrzymać się w czytaniu w tym momencie i pomyśl o tym przez chwilę. Wiesz, co to znaczy? Bóg mówi: „Ukochałem Cię odwieczną miłością” (Jr 31,3). „Ale teraz tak mówi Pan, Stworzyciel twój, Jakubie, i Twórca twój, o Izraelu: «Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś mój!” (Iz 43,1).
Bóg ukochał ciebie jako pierwszy. Jego miłość jest odwieczna. Zanim stworzył wszystko, już myślał o tobie i kochał cię. Jesteś chciany przez Boga. Niezależnie od okoliczności, w których przyszedłeś na ten świat, niezależnie od tego, co słyszałeś od innych i co ci się wydawało: Bóg Ciebie chciał od wieków, już wtedy pragnął ciebie i pokochał. Jesteś kochany i chciany przez Boga! Bóg pierwszy nas ukochał i nadal nas kocha jako pierwszy. On przejął inicjatywę w miłowaniu nas. Wszystko to, co robimy, jest tylko odpowiedzią na Bożą miłość. To ona nas wyprzedza we wszystkim i otacza ze wszystkich stron. Dobry Bóg ukochał nas, zanim jeszcze się narodziliśmy, dlatego nas stworzył, mimo iż w swej Wszechwiedzy wiedział o tym, że będziemy Go obrażać. Jedynym powodem, dla którego Bóg stwarza, jest Jego miłość i dobroć. Prawdziwa Miłość nigdy nie stawia warunków, aby mogła zaistnieć.
Bóg ukochał ciebie jako grzesznika. Pan nie daje nam tego, na co zasługujemy, ale daje nam to, czego najbardziej potrzebujemy! On nie kocha nas jako świętych, nieskazitelnych i moralnie czystych. Nie ma potrzeby udawania, że jesteś kimś innym, niż jesteś w rzeczywistości. Nie kocha nas takimi, jakimi chcielibyśmy być, ale takimi, jakimi jesteśmy naprawdę! On nie brzydzi się nikim, kocha każdego. A im większy grzesznik, tym bardziej potrzebuje Jego miłości!
Bóg ukochał cię bezinteresownie – nie istnieje żaden warunek do spełnienia, aby Bóg cię kochał. On nawet nie stawia ci żadnych warunków by cię kochać. Nie mówi: gdy będziesz więcej się modlił, gdy będziesz lepszym człowiekiem, gdy nie będziesz kłamał, gdy nie będziesz się kłócił z innymi – wtedy będę cię kochał. Nie mówi: będę cię kochał, ale stawiam warunek: nie będziesz grzeszyć. Nie! Bóg kocha cię dokładnie takim, jakim jesteś w tym momencie. Pomimo twoich grzechów, wad, błędów – On wcale ich nie neguje – tak, one są, ale Jego miłość jest większa!
Bóg nigdy nie przestanie Cię kochać! Jest wszechmogący, ale nie może jednej rzeczy: nie może przestać cię kochać!„Bo góry mogą się poruszyć i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie!” (Iz 54,10). Kocha cię nie dlatego, że jesteś dobry, ale dlatego, że On jest dobry!
Bóg kocha Cię czule! W Biblii (Księga Ozeasza) Bóg mówi o swojej ciągłej opiece. Odwołuje się do obrazów dzieciństwa: noszenie na rękach, nauczanie, opieka. Tak jak to robi tata czy mama. Z wielką czułością. Bóg chce przytulić cię do swojego serca, żebyś w Nim znalazł ukojenie.
Gdy przypatrujemy się Bożej miłości w taki sposób, to przychodzi jedna myśl – to jest raj! Dokładnie! Do życia w takiej miłości zostaliśmy stworzeni przez Boga. Jedyną rzeczą o który cię dzisiaj prosi Bóg, jest to, żebyś uwierzył w Jego miłość do ciebie, byś zaufał Jego słowom o tobie bardziej niż swoim słowom o sobie. Powiedz Mu, że chcesz doświadczyć Jego miłości. To nie my musimy starać się by „doskoczyć” do Boga, ale raczej chodzi o to, by przyjąć Jego miłość, On się uniża, schodzi do ciebie, by cię kochać.
Lektura duchowa
„Piękno owo przedwieczne i wyjątkowo łaskawe, tak bardzo pragnie przyjaźni z ludźmi, iż przygotowało specjalną księgę, by tę przyjaźń zdobyć, odsłaniając przed ludźmi to, jak jest wspaniałe oraz czego pragnie. Księga owa jest niczym list ukochanej do ukochanego, wysłany, by zdobyć jego uczucie. Pragnienia serca człowieka, o jakich zaświadcza, są tak naglące, podejmowane poszukiwania człowieczej przyjaźni - tak czułe; wezwania i życzenia są tak pełne miłości, że słysząc, jak [Mądrość] o tym mówi, rzeklibyście, iż to nie Władczyni Nieba i ziemi, lecz że potrzebuje ona człowieka, aby być szczęśliwą.
By znaleźć człowieka, czasem przebiega szerokie drogi; czasem wspina się na szczyt najwyższych gór; niekiedy przychodzi do bram miast; znów kiedy indziej wstępuje nawet na place publiczne, pośród zgromadzeń wołając najgłośniej, jak może: O viri, ad vos clamito, et vox mea ad filios hominum: O, ludzie! O, synowie człowieczy! do was wołam od tak dawna; do was zwracam mój głos; was pragnę; was szukam; o was się upominam. Słuchajcie, przyjdźcie do mnie; ja was uczynię szczęśliwymi. I aby pociągnąć ich z mocą, mówi im: „Przeze mnie i z mojej łaski królowie królują, książęta panują, a władcy i monarchowie dzierżą berła i korony. To ja w ustanawiających prawo tchnę umiejętność kreślenia praw dobrych, by wprowadzać porządek w państwach, i daję siłę urzędnikom sądowym, by wymierzali sprawiedliwość uczciwie i bez lęku. Ja miłuję tych, którzy mnie miłują; a którzy rano wstają do mnie, znajdą mnie; a znajdując zaś mnie, znajdzie obfitość wszelkich dóbr. Gdyż bogactwa i sława, zaszczyty, godności, pyszne namiętności i prawdziwe cnoty są przy mnie; i bowiem lepiej jest dla człowieka jest mnie posiadać, aniżeli całe złoto i srebro świata, drogie kamienie i dobra całej ziemi. Tych, co do mnie przychodzą, wiodę drogami sprawiedliwości i roztropności oraz ubogacam ich posiadaniem bogactw, aż do pełni (por. Prz 8, 15–21). I bądźcie pewni, że moją najdroższą rozkoszą jest rozmawiać i przebywać z synami człowieczymi. Teraz tedy, synowie, słuchajcie mnie: błogosławieni, którzy strzegą dróg moich! Słuchajcie napomnienia i bądźcie mądrymi, a nie odrzucajcie go. Błogosławiony człowiek, który mnie słucha i który czuwa u drzwi moich na każdy dzień, i pilnuje u podwojów drzwi moich. Kto mnie znajdzie, znajdzie żywot i wyczerpie zbawienie od Pana; ale kto przeciw mnie zgrzeszy, zrani duszę swoją. Wszyscy, którzy mnie nienawidzą, kochają się w śmierci (Prz 8,32–36). Wyrzekłszy wszystko, co najbardziej czułe i najbardziej ujmujące, by zdobyć przyjaźń ludzi, [Mądrość] jeszcze się obawia, że ze względu jej cudowny blask i najwyższy majestatu, ludziom ją szanującym – brak odwagi by się do niej zbliżyć. Dlatego każe im powiedzieć, że: nie broni do siebie przystępu; że łatwo spostrzegą ją ci, którzy ją miłują, że uprzedza tych, którzy jej pożądają, że ukazuje się im pierwsza i że kto do niej rano wstanie, aby jej szukać, nie będzie się trudził, aby ją znaleźć; bo znajdzie ją siedzącą u drzwi swoich (por. Mdr 6,13b–15)”.
św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 65–69
Zadanie
Przeżyję dzisiejszy dzień ze świadomością, że jestem kochany przez Boga bezwarunkowo.
Modlitwa zawierzenia
Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!
12 dni. Dzień 2. Odkryj łaskę poznanie prawdy o grzechu
Modlitwa do Ducha Świętego
Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, do wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.
Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę odkrycia prawdy o grzechu! Amen!
Słowo Boże
„A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło». Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (Rdz. 3,1–6).
Rozważanie
Prawda o Bożej miłości nie jest dla nas oczywista. Wielu mówi: życie to nie bajka, i rzeczywiście tak jest. Czasami rodzi się nawet krzyk z serca: Boże, gdzie Ty jesteś?! Dlaczego na to wszystko pozwalasz?! Można więc zapytać: dlaczego nie doświadczam Bożej miłości na co dzień? Dlaczego to nie jest takie oczywiste? Skąd się biorą te wszystkie wykrzywione wyobrażenia na temat Boga? Skoro tak bardzo pragniemy miłości, to dlaczego jej nie wybieramy? Przecież to nielogiczne. Właśnie.
Doświadczamy w życiu różnego rodzaju zła. To właśnie doświadczenie zła przeszkadza nam w byciu szczęśliwymi. Najczęściej zło jest skutkiem działania konkretnych ludzi. Czasami jest zło niezawinione przez nas – ludzie rodzą się w kraju, gdzie jest wojna, w rodzinach z problemami alkoholowymi, doświadczamy chorób, śmierci. To rodzi cierpienie, którego nie potrafimy przezwyciężyć. Jest także w naszym życiu takie zło, które jest zawinione przez nas. Z jednej strony wiemy, że grzeszymy, ale widzimy, że często także grzechów nie planujemy. To nie jest tak, że się budzimy rano i myślimy sobie, że o 10.38 na kogoś nakrzyczymy. To często dzieje się nagle. Właśnie dlaczego? Toczy się jakaś walka. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię (Rz 7,15) – przecież chcę dobra, ale mi nie wychodzi. To jest nasz dramat. Jest ścisły związek pomiędzy złem a grzechem. Nie jest nam łatwo przyznać się do grzechu, bo “lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło (...) bo złe były ich uczynki”( J 3,19b). Jednak nie ma nikogo, kto mógłby czuć się wolnym od odpowiedzialności za zło, które czyni. Problem grzechu dotyczy każdego człowieka. To grzech nie pozwala nam doświadczać Bożej miłości, radości i szczęścia w codzienności.
Księga Rodzaju obrazuje tę prawdę w opowieści o kuszeniu, gdy szatan rozpoczyna je od oczywistego kłamstwa, które ma na celu zasianie wątpliwości w sercach ludzi, a gdy człowiek temu ulega, wtedy daje się pociągnąć w wizję stania się Bogiem i decydowania o tym co dobre, a co złe. Tu chodzi nie tylko o nieposłuszeństwo wobec Boga, ale o odrzucenie Jego miłości i porządku, który On ustanowił. „Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć” (Rz 5,12). Każdy nasz grzech jest w ostateczności niczym innym, jak powieleniem pierwszego grzechu, którego opis znajdujemy w pierwszej księdze Biblii.
Osobowym źródłem grzechu jest szatan. To od niego pochodzi trucizna. On jest sprawcą zła i tym, który nas zwodzi i oszukuje. „diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5,8). Był kiedyś jednym z aniołów, którzy byli najbliżej Boga, ale przez swoją pychę sprzeciwił się Mu i zaczął z Nim walczyć. Zły wie, że Boga nie pokona, bo jest tylko stworzeniem, ale toczy z nami walkę – nienawidzi nas, bo przypominamy mu o wszystkim, co on stracił, a patrząc na nas, widzi w nas podobieństwo do Boga. Dlatego oszukuje nas i zwodzi, aby nas oddzielić od Boga nie tylko w tym życiu, ale na całą wieczność.
Grzech ma swoje konsekwencje. W relacji do Boga pojawia się dystans. Pismo Święte mówi, że nasze grzechy wykopują przepaść między nami a Bogiem, dlatego Bóg wydaje się daleki, wręcz nieobecny. To trucizna grzechu w taki sposób nas infekuje. Zostaje zerwana więź, jedność i zaczynamy być jak gałązka odcięta od krzewu, która nie przynosi owocu. „Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie” (J 15,4b).
Wobec Boga pojawiają się dwa rodzaje agresji: czynna – wyrażana przez bunt, oraz bierna – wyrażana przez obojętność, bierny sprzeciw wobec Boga, lub życie w taki sposób jakby Bóg nie istniał. To prowadzi do oddzielenia od Boga. Bo wynika z kłamliwego przekonania, że przecież Bóg chce mnie ograniczyć i nie pragnie mojego szczęścia – to syk węża z raju, który zakłamuje rzeczywistość i podpowiada nam karykaturalne wyobrażenia o Bogu. Z tymi wyobrażeniami chcieliśmy się rozprawić pierwszego dnia naszych rozważań. Przepaść, która jest między Bogiem a ludźmi na ziemi nazywa się grzechem, a w wieczności jest to piekło. Tak jak teraźniejszość prowadzi do wieczności, tak oddzielenie od Boga przez grzech w teraźniejszości, prowadzi do oddzielenia od Boga w wieczności – do piekła. Bo „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (R 6,23) – ostatecznie to jest śmierć wieczna.
Grzech ma także swoje skutki. Wpływają one na moją teraźniejszość i wieczność. Pomimo wielu różnych ludzkich wysiłków, nie da się zasypać tej przepaści.
Kolejną konsekwencją grzechu jest zaburzenie spojrzenia na siebie i na drugiego człowieka. Pojawia się podejrzliwość, oskarżenia, nieufność, więc muszę się bronić. A jeśli muszę się bronić, to okazuje się, że drugi człowiek jest moim wrogiem – wtedy zaczynam z nim walczyć. Zaczynam ranić, przestaję wierzyć w miłość, zamykam się na czułość, staję się zimny. Zakładam wtedy maskę, udaję kogoś, kim nie jestem. Jest w nas mnóstwo lęku, nie chcemy, żeby ktokolwiek odkrył prawdę o nas, o naszych słabościach, wadach, grzechach, trudnej historii. Lęk zaczyna nas wtedy tresować i podpowiada: jeśli nie spełnisz ich oczekiwań odrzucą cię!
Grzech zatruwa także twoje spojrzenie na siebie samego. Księga Rodzaju obrazuje ten nasz wewnętrzny stan w taki sposób, że gdy pierwsi rodzice popełnili grzech, powstało w nich pewne pęknięcie. Z jednej strony nadal byli stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, a z drugiej strony pojawiła się w nich przedziwna skłonność do zła. Odtąd jest w nas pewien wewnętrzny rozdźwięk, jakby rozdwojenie. Zło i bylejakość jakoś łatwiej się pojawiają. Dobro wymaga wysiłku, samozaparcia, dyscypliny. Z jednej strony pragniesz być kochany, ale kiedy doświadczasz zła, które przynosi cierpienie i rani, wtedy właśnie rodzi się w nas pytanie: czy ktoś może mnie pokochać? Zaczynasz patrzeć na siebie przez pryzmat swoich porażek, słabości, wad, źle podjętych decyzji. Tutaj pole do popisu ma twój wewnętrzny oskarżyciel, który wzbudza w tobie poczucie winy i, przypominając to wszystko, wbija cię coraz bardziej w ziemię. Czujesz się przygnieciony. Nie umiesz sobie z tym poradzić. Potrzebujesz jakiejś odskoczni. Zaczynasz pocieszać się grzechem. Choć na chwilę szukasz czegoś co jest przyjemne. Wpadasz w pułapkę, bo grzech cię oszukuje. Płacisz za chwilę przyjemności jeszcze większym upadkiem w spirali oskarżeń.
W końcu patrzysz na swoje życie i na świat i przestajesz widzieć sens tego wszystkiego. Świat wydaje się obcy, problemy życiowe cię przerastają, bo jesteś sam i wszystko ci podpowiada, że sobie z tym nie poradzisz. Widzisz brutalność świata i nie masz na to recepty. Rodzi się lęk przed przyszłością. Nie wiesz, czy podołasz zadaniom, które przyniesie życie. Analizujesz, próbujesz kontrolować i niepokoisz się za każdym razem, kiedy coś się wydarzy, co jest nie po twojej myśli. Widzisz, że nie jesteś w stanie zapanować nad rzeczywistością.
Bóg kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu. Bóg i grzech, to przeciwności. Święty Bóg nie toleruje grzechu. Potrzebujemy uznać, że zło jest silniejsze od nas i zdać sobie sprawę z tego, że potrzebujemy pomocy, ponieważ zło się do nas „przykleja”. Sami nie damy rady, zarówno w relacji z Bogiem, innymi, sobą samymi i światem.
Lektura duchowa
„Wszystko w człowieku było jaśniejące, bez ciemności, piękne bez brzydoty, czyste bez brudu, uładzone bez nieporządku i bez żadnej skazy czy niedoskonałości. Miał człowiek w swym umyśle przywilej światła Mądrości, przez które poznawał doskonale i swojego Stwórcę, i stworzenia. Miał łaskę Bożą w duszy, dzięki której był niewinny i miły w oczach Najwyższego. Miał w ciele nieśmiertelność. Miał w sercu czystą miłość Boga, nielękającą się śmierci; miłował więc Boga, bez ustanku, w sposób czysty, dla samej tylko Jego miłości. Był człowiek tak Boży, że nieustannie pozostawał poza sobą, w Bogu, nie mając żadnej namiętności do przezwyciężenia ani też żadnego do pokonania nieprzyjaciela. O, hojności względem ludzi Przedwiecznej Mądrości! O, szczęśliwy stanie człowieka w jego niewinności! Lecz oto nieszczęście nad nieszczęściami! Oto owo boskie naczynie kruszy się na tysiąc kawałków; oto spada owa piękna gwiazda; oto piękne słońce pokrywa się błotem; oto człowiek, który grzeszy, i grzesząc traci swą mądrość, niewinność, piękno, nieśmiertelność. I wreszcie, traci wszelkie dobra, jakie otrzymał, i zostaje poddany atakom nieskończonego zła. Jego umysł jest tępy i ciemny: już nic nie widzi. Ma serce całkowicie obojętne wobec Boga: już Go nie kocha. Ma duszę zupełnie poczerniałą od grzechów: przypomina ona złego ducha. Ma wszelkie nieuporządkowane namiętności: nie jest już ich panem. Do towarzystwa ma tylko złe duchy, stał się ich mieszkaniem i niewolnikiem. Atakują go stworzenia: wypowiedziały mu wojnę. Tak w jednej chwili człowiek stał się niewolnikiem złych duchów, przedmiotem gniewu Boga (Por. Ef 2,3)i ofiarą piekieł! Sam sobie wydaje się tak ohydny, że kryje się ze wstydu. Jest przeklęty i skazany na śmierć; zostaje wygnany z ziemskiego raju i nie ma już go w Niebie. Bez żadnej nadziei, że będzie szczęśliwy, musi wieść nieszczęśliwe życie na przeklętej ziemi. Musi tu umrzeć jak zbrodniarz, a po śmierci upodobnić się do diabła, na zawsze potępiony na ciele i duszy, on i wszystkie jego dzieci. Oto straszne nieszczęście, w jakie popada człowiek, grzesząc; taki jest sprawiedliwy wyrok, jaki wydała na niego Boża sprawiedliwość. Adam w tym stanie jest jakby pogrążony w rozpaczy; nie może otrzymać pomocy ani od aniołów, ani od innych stworzeń. Nic nie jest w stanie go naprawić, ponieważ był zbyt piękny i nadto dobrze ukształtowany w akcie stworzenia, a przez swój grzech stał się zbyt ohydny i zbrukany. Widzi się wypędzonym z raju i sprzed oblicza Boga. Widzi Bożą sprawiedliwość, która ściga go i całe jego potomstwo; widzi Niebo zamknięte i otwarte piekło. Nie masz nikogo, kto mógłby mu to pierwsze otworzyć, a to drugie zamknąć”.
św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 38–40
Zadanie
Spróbuję dziś dostrzec i uznać moją bezradność wobec zła i grzechu.
Modlitwa zawierzenia
Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!